czwartek, 22 maja 2014

Letnia stylizacja

Hej!

Dziś bez zbędnych słów. Zapraszam na letnią stylizację. :)





Bluzka- Primark
Spódniczka - fashion-land.pl
Bransoletka - Reserved
Torebka - nn
Buty - Primark
Okulary - Primark

czwartek, 15 maja 2014

Co warto zobaczyć w Londynie - London Diary


Jak już pewnie wiecie, o czym pisałam na swoim fanpage'u na facebooku, swoje 20 urodziny obchodziłam wraz z moim chłopakiem w Londynie. Pomysł padł dość spontanicznie, ponieważ głównym celem naszej podróży był lot na majówkę do Portugalii. Stety lub niestety musieliśmy lecieć tam z przesiadką, która mogła odbyć się albo w Londynie albo w Paryżu albo w Brukseli. Zdecydowaliśmy się na Londyn, jednak nie chciałam aby był to tylko przystanek, a korzystając z okazji zostać tam na kilka dni. Niestety, ze względu na samolot mogliśmy zostać tam tylko 1 dzień.

Co warto zobaczyć w Londynie w 1 dzień?

Na wstępie powiem, że 1 dzień to zupełnie za mało! Choć udało nam się zobaczyć sporo, to był to niesamowity wyścig z czasem, wobec czego nie mogliśmy sobie spokojnie pospacerować i rozkoszować się pięknem miasta. Cały dzień to była jedna wielka bieganina. Gdy wróciliśmy do naszego hostelu, nie miałam już sił podnieść nogi z łóżka. :)
Jest tam tyle obiektów wartych uwagi, że ciężko jest wybrać te najważniejsze. Jeśli będziecie mieli możliwość pobytu w Londynie to zaplanujcie sobie tam minimum 3 dni! 

Podróż jest bardzo szybka (jak to samolotem- tylko 2 godziny) i przyjemna. Jednak ze wszystkich lotnisk w Londynie nie polecam lotniska Stansted, gdzie my lądowaliśmy. Jest strasznie daleko od centrum miasta,podróż bez korków trwa ok godziny, my jechaliśmy aż godzinę i 45 minut. Lepiej dopłacić do biletu lotniczego i lądować np. na London Luton, bo i tak później wydacie sporo na podróż do centrum. Jeśli już Stansted i zależy Wam na nieco tańszej podróży, to nie opłaca się stamtąd podróżować pociągiem, lepsze rozwiązanie to autobus. Z terminali "Arrivals" do miejsca odjazdu autobusów jest bardzo łatwa droga, lotnisko jest bardzo dobrze oznakowane. Bilet do centrum dziś, powrotny wybanego dnia (trzeba podać Panu w kasie orientacyjną datę) dla 2 osób na pociąg kosztuje 49 funtów, a na autobus 30 funtów, więc różnica prawie 20 funtów jest dość spora. My jechaliśmy autobusami marki Terravision.

Przystanek metra

Samo podróżowanie po Londynie jest bardzo łatwe do ogarnięcia i szybkie, na każdej stacji w punkcie informacyjnym chętnie Wam doradzą jak pojechać, aby dostać się do celu, jeśli nie znacie nazwy najbliższego od tego miejsca przystanku metra. Na każdej stacji metra w punkcie Informacyjnym dostaniecie Tube Map, czyli mapę metra, która pokazuje jaki kolor linii metra jedzie dokąd, wobec czego musicie tylko podążać za kolorem. Nie polecam planowania spacerów do każdego ważniejszego obiektu w Londynie, bo niby na mapach wszystko jest blisko, a jednak wszystko jest tak rozległe, że podróże zajmują sporo czasu i energii, choć oczywiście są obiekty zlokwalizowane tak blisko siebie, że spacer jest wręcz wskazany.


Jednorazowy bilet na autobus kosztuje 2,40 funta, więc lepiej zainwestować w tzw. Travel Card, czyli jednodniowy bilet na wszystkie linie metra i autobusów, który kosztuje 8,90 funta za osobę. Jedyny minus travel card jest taki, że jest on ważny tylko danego dnia. Tzn. nawet jeśli travel card kupicie o godzinie 13 to będzie ona ważna tylko do północy, w przeciwieństwie do Polski, gdzie bilet 24 godzinny kupiony o 13 jest ważny do 13 następnego dnia. Jednak mamy niektóre rzeczy lepsze w Polsce! :) Choć przejazd metrem należy odbyć, gdyż niewątpliwie jest atrakcją i bardzo szybkim sposobem podróżowania zdecydowanie polecam jazdę autobusem, dzięki której możemy dodatkowo obserwować życie na londyńskich ulicach. Podczas podróży pamiętajcie również, że Londyn jest bardzo drogim miastem, zwykły, niefirmowy napój kosztuje tam 3 funty. 

Zejście do przystanku metra.

Hostel, w którym się zatrzymaliśmy to Dover Castle Hostel, na ulicy Great Dover Street, nieopodal przystanku linii metra Borough. Noclegi bookowaliśmy na stronie budgetplaces.com. Hostel znajduje się nieopodal London Bridge. Lokalizacja jest świetna, a cena za noc,zawierająca śniadanie, jak na Londyn, bardzo przyjemna. W hostelu dostępne były nieodpłatnie mapy Londynu. Jednak ja mimo wszystko byłam przezorna i wcześniej porobiłam zdjęcia mapy Londynu, gdzie później sprawdzałam kolejne obiekty do zobaczenia na naszej liście, tak na wszelki wypadek.




Swoją podróż zaczęliśmy od spaceru London Bridge. Następnie deptakiem, zlokalizowanym wzdłuż Tamizy przespacerowaliśmy się na najbardziej znany most w Londynie czyli niebieski Tower Bridge. Zaraz obok niego znajduje się londyńska twierdza, czyli The Tower of London. W okolicy niej, wszędzie stoją tzw. "naganiacze" oferujący kilkugodzinną wycieczkę objazdową po Londynie, więc jeśli wolicie wszystko zobaczyć z góry, a nie wchodząc w każde jedno miejsce, to z łatwością znajdziecie ich oferty.



The Tower of London

Następny obiekt na naszej liście to St. Pauls' Cathedral. Zaraz obok niej znajduje się przyjemny plac z fontanną, gdzie można się na chwilę zatrzymać na odpoczynek.
Katedra jest bardzo imponująca, marzy mi się zrobienie zdjęcia z tarasu przy kopule, ale to następnym razem. Wstęp do niej jest jednak płatny i w dodatku w środku nie można robić zdjęć.


Katedra św. Pawła

Spod Katedry udaliśmy się na London Eye. Po zrobieniu kilku zdjęć, stamtąd można już się przejść mostem do Westminster Abbey z popularnym Big Benem oraz do Westminster Cathedral. 



Następnie udaliśmy się autobusem pod Buckingham Palace, jednak trafiliśmy na pechowy dzień, gdyż Królowa nie była tego dnia obecna w Pałacu, więc nie udało nam się zobaczyć popularnych strażników i zmiany warty.

Nieopodal Pałacu znajduje się słynny Hyde Park ze swoim Speakers Corner, jednak postanowiliśmy najpierw udać się na znaną Oxford Street na małe zakupy, która jak każda inna ulica Londynu była strasznie zatłoczona. Akurat w dniu naszej podróży, czyli 29 kwietnia była premiera kolekcji Kate Moss dla Topshop, wszędzie obecna była policja i dodatkowy tłum ludzi obserwujący premierę i czekający na wejście do sklepu. To tu- na Oxford Street- znajduje się masa sklepów i modowe centrum Londynu. M. in Primark, Next, H&M, Topshop, River Island i wiele innych.


Oxford Street

Po wizycie w Londyńskim Primarku mieliśmy w planach powrócić do Hyde Parku oraz zobaczyć Kensington Gardes, jednak byliśmy już tak zmęczeni, a dobiegała godzina 20, więc powróciliśmy do hostelu, bo o 9 rano mieliśmy lot, na który musielismy wstać o 6 znów 1,5 h jechać. W budynku hostelu znajduje się świetny, typowo Londyński pub, gdzie oglądaliśmy wieczorem mecz ligii mistrzów. 

Trafalgar Square- widok z autobusu

W naszych planach było jeszcze zobaczenie St. James Park, Trafalgar Square, czyli miejsce gdzie Londyńczycy co rok świętują Sylwestra, który udało nam się zobaczyć jedynie z autobusu, China Town, czyli najbardziej znana chińska dzielnica Londynu, Muzem Sherlocka Holmes'a na  Baker Street, Muzeum figur woskowych Madame Tissaud, Regent's Park z Londyńskim Zoo, Muzem Historii Naturalnej, The British Museum i oczywiście słynny okazały Somerset House położony w dzielnicy City of Westminster, który jest otwarty do późnych godzin wieczornych. Tu odbywają się koncerty muzyczne i pokazy filmowe.


Somerset House (zdjęcie pochodzi z internetu).

Jak widzicie obiektów jest bardzo sporo, jeden dzień a nawet 2 to za mało na spokojne zobaczenie całego miasta, które jest tak niesamowicie wielokulturowe i pełne turystów. Zewsząd słychać rozmowy w języku hiszpańskim, włoskim, niemieckim, chińskim, a przede wszystkim polskim. Polaków jest chyba więcej w Londynie niż samych Anglików, zarówno na lotnisku, jak i na ulicach i w restauracjach, gdzie jedliśmy obiad. Rozmawiając z chłopakiem po polsku na przystankach, każdy kogo po angielsku o coś zapytałam odpowiadał mi w naszym języku, gdyż wcześniej słyszał nasze rozmowy. Np. gdy chcieliśmy zrobić sobie wspólne zdjęcie na tle Tower Bridge, mówię do chłopaka 
-"Może się kogoś zapytamy?" 
Nagle para idąca z na przeciwka 
-"A o co?" 
-"Czy ktoś zrobi nam tu zdjęcie :)" 
-"Jasne, daj aparat". 

Ogromna liczba osób w Londynie biega, dziwię im się, że chce im się przeciskać między tymi wszystkimi turystami, biegając po głównych ulicach, bo tak dużej liczby ludzi w żadnym mieście jeszcze nie widziałam. Mimo to pokochałam to miasto i uważam, że każdy choć raz w życiu powinien do Londynu pojechać! Ja na pewno tam jeszcze wrócę, tym razem na dłużej.

Wasza A.





 Plac przy Katedrze św. Pawła

  Widok na Londyn z Westminster Bridge

 Piękne, typowo londyńskie kamienice.


wtorek, 13 maja 2014

Konkurs

Witajcie!

Przyszła pora na pierwszy na moim blogu konkurs, w którym do wygrania jest piękna, warkoczowa bransoletka od Vivid Jewels.

Co należy zrobić aby ją zdobyć?

Zasady są bardzo proste!

Należy :
1)  Polubić profil fashionallied na facebooku
2) Polubić profil Vivid Jewels na facebooku
3) Udostępnić publicznie informację o konkursie na swojej tablicy
4) Zaprosić 2-3 znajomych do konkursu


Konkurs trwa 2 tygodnie czyli od 13. 05 do 27.05. 2014, zwycięzca zostanie wybrany losowo. Wyniki opublikuję na fanpage'u i na blogu w przeciągu 3 dni :)

Powodzenia!


niedziela, 11 maja 2014

White coat.

W końcu mogę pokazać Wam obiecaną stylizację, którą przygotowałam jeszcze przed moim wyjazdem. Główną rolę gra dziś biały płaszcz, o którym marzyłam od dłuższego czasu. Pisałam Wam o nim tu. W końcu udało mi się go zdobyć. Jest idealny! A dzięki swojemu czarnemu, kontrastowemu zipowi nie wygląda jak szpitalny fartuch. W dzisiejszym poście również kolejna nowość, czyli białe szpilki. Te dwa elementy okazały się być niezbędne w mojej garderobie, ponieważ pasują do wszystkiego, a założenie choć jednego z nich sprawia, że każda stylizacja wygląda świetnie!

Zapraszam Was do śledzenia mnie na instagramie oraz na moim profilu na facebooku, gdzie na bieżąco dodaję zdjęcia i publikacje na temat postów.













Płaszcz - Zara
Bluzka - Stradivarius
Spodnie - Stradivarius
Szpilki - Fashion Queen
Zegarek - Geneva
Bransoletki - nn

niedziela, 20 kwietnia 2014

Wesołych Świąt!


Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę Wam wszystkiego co najlepsze, dużo jedzenia , rodzinnej atmosfery, mokrego jutrzejszego poranka i smacznego jajka! :)

Widzimy się na blogu po świętach! :)

wtorek, 8 kwietnia 2014

Mój sposób na piękne nogi z Eveline Cosmetics


Nadeszła długo oczekiwana wiosna, a wraz z nią... Wiosenne porządki. I to nie tylko te na dworze, w domu, w szafach ale i porządki z naszym ciałem. Po okresie wzmożonego siedzenia spowodowanego brakiem ruchu często nam się coś nie podoba. Fakt, zima nam nie służy. A to dodatkowy kilogram, a to cellulit tu i ówdzie. Ja, jak i każda kobieta również z tym walczę, dlatego przygotowałam dla Was dziś post o moim sposobie na zwalczanie cellulitu. Od ponad miesiąca pomaga mi w tym kosmetyk firmy Eveline Cosmetics- Slim Extreme 4 D Intensywne Serum redukujące tkankę tłuszczową o działaniu również antycellulitowym.

Wiele kobiet uważa, że kremy antycellulitowe zdziałają cuda. Jest to w pewnym sensie prawdą, jednak jak to się mówi "szczęściu należy pomóc", a ów krem to bardzo pomocny dodatek w naszej walce. Lecz zacznijmy od początku.

ZASADA NUMER  1. ZERO SŁODYCZY

Nie ma takiej możliwości, aby nasz cellulit zniknął, gdy jemy... słodycze. Przypuszczam, że dla wielu z Was nie jest to nic odkrywczego, jednak niestety , ale zawarte w słodyczach puste kalorie czyli cukry proste przyczyniają się do powstawania tej kobiecej dolegliwości.
Ja niestety uwielbiam słodycze i nie potrafię pohamować mojej ochoty, więc u mnie nie ma dnia bez słodkości! To znacznie utrudnia moją walkę, jednak pamiętajcie, że jeśli macie tak samo jak ja- i tak kolejne moje zasady przybliżą Was do celu mimo tego jednego niedociągnięcia :)
I pamiętajcie- płatki śniadaniowe z miodem, czekoladowe lub nawet kukurydziane wcale nie mają mniej kalorii!

ZASADA NUMER 2. PIJ DUŻO WODY

Przepisowe 1,5 l dziennie to takie minimum, które powinnyśmy spożywać. Wierzcie mi lub nie, ale dobre nawodnienie organizmu jest podstawą, pomagającą w walce z cellulitem.

ZASADA NUMER 3. ĆWICZ

Kolejna już mało odkrywcza rzecz - aby nasze starania były skuteczne MUSIMY ćwiczyć. Ja niegdyś byłam bardzo aktywna fizycznie, więc wielu z Was może zdziwić fakt, że jak to ja mówię że MUSZĘ ćwiczyć jak zawsze to uwielbiałam? Owszem, uwielbiałam, ale granie w piłkę ręczną, siatkówkę, piłkę nożną - jednym słowem ( a w zasadzie dwoma :) ) gry zespołowe. Aerobik i wszelkie jego odmiany to zdecydowanie nie jest coś dla mnie, nie cierpię się rozciągać, męczyć mojego brzucha, którego mięśnie są bardzo słabe. Gdy poszłam na studia moje ćwiczenia ograniczały się przez długi czas do gry w piłkę ręczną w ramach w-f-u, który na uczelni mam tylko niestety raz w tygodniu. Postanowiłam się zmotywować i zacząć ćwiczyć w domu. Zaczynałam kilka razy, z różnym skutkiem- raz trwało to dłużej, raz krócej. Takim małym przełomem w mojej motywacji okazało się przeczytanie artykułu mówiącego o tym, że aby wprowadzić w życie człowieka nowy nawyk potrzeba 30 dni. Gdy owe 30 dni przetrwamy, nawet zmuszając się do czegoś, staje się to takim naszym nieodłącznym elementem dnia jak jedzenie i będzie przychodziło z co raz większą łatwością. Muszę Wam powiedzieć, że jest w tym jakaś racja, bo rzeczywiście zaczęłam mieć taki nawyk, że zrobię to to to i tamto,a wtedy zapala się taka mała lampka "Przecież jeszcze muszę poćwiczyć". O ile ćwiczenia na pośladki i uda są dla mnie przyjemne, szczególnie te pierwsze , o tyle niestety ćwiczeń na brzuch nadal szczerze nienawidzę :) Dlatego WYBIERZCIE FORMĘ RUCHU, KTÓRA BĘDZIE WAM SPRAWIAŁA PRZYJEMNOŚĆ. To sprawi, że treningi nie będą dla Was jedną wielką męczarnią, lecz miłą odskocznią pomagającą w walce o upragnioną sylwetkę.

ZASADA NUMER 4. STOSUJ KREMY ANTYCELLULITOWE

I tu właśnie zbliżamy się do sedna. Aby moje efekty były bardziej widoczne zaopatrzyłam się w krem antycellulitowy firmy EVELINE COSMETICS. Dlaczego akurat wybrałam EVELINE, gdy na sklepowych półkach taki wybór? Zacznijmy od tego dlaczego chcę je stosować. W trakcie odchudzania czy też zwykłych ćwiczeń rzeźbiących sylwetkę nasza skóra musi dostosować się do nowych warunków i obkurczyć się, by uniknąć zwiotczenia i utraty sprężystości. Stosowanie balsamów może jej w tym pomóc. Zważając na fakt, że firma Eveline Cosmetics od lat jest liderem w produkcji kosmetyków wspomagających proces odchudzania i chcąc by moja skróra była sprężysta i jędrna, zdecydowałam się na ich produkt. Kosmetyki Eveline z serii SLIM EXTREME zawierają substancje wspomagające mikrokrążenie oraz bezpośrednio wpływające na sprężystość i również na nawilżenie skóry. Dodatkowy ich atut to to, że są w dość przystępnej cenie, co miało dla mnie duże znaczenie.

Wybór serum był bardzo ciężki, albowiem mamy do wyboru kilka produktów z serii, między innymi:

-Termoaktywne Serum Wyszczuplające Antycellulitowe, które stymuluje proces spalania tkanki tłuszczowej, redukuje cellulit, rzeźbi, modeluje sylwetkę i wygładza skórę

-Termoaktywne Serum do Ciała - kuracja wyszczuplająca talię, brzuch, pośladki i uda, ujędrniająca skórę oraz redukująca nawet zaawansowany cellulit

- Złote Serum Wyszczuplająco-Modelujące -pobudza mikrokrążenie i eliminują toksyny, ożywia skórę a dzięki drobinkom 24-karatowego złota także rozświetli

-Serum Intensywnie Wyszczuplające+Ujędrniające FITNESS z efektem chłodzącym - polecane dla niecierpliwych, bo silnie i szybko pomaga pozbyć się centymetrów

-Intensywne Serum Redukujące tkankę tłuszczową Size Down - działa silnie, szybko i pomaga usunąć dodatkowe centymetry szczególnie z brzucha, zmniejszając jego obwód nawet o 1 rozmiar


Wybór był ciężki, jednak wybrałam serum SLIM EXTREME 4D - Intensywne serum redukujące tkankę tłuszczową antycellulitowe. Czytałam sporo pozytywnych opinii na temat tej serii, co skłoniło mnie do zakupu. Pamiętajcie, że serum ma, potwierdzoną badaniami, lepszą skuteczność działania niż krem. Istnieją dwa rodzaje serum - z efektem chłodzącym i rozgrzewającym. Ja zdecydowałam się na opcję chłodzącą.

Kosmetyku używam od nieco ponad miesiąca (tak samo jak i ćwiczę) i muszę przyznać, że bardzo dobrze się spisuje.
Na opakowaniu zalecane stosowanie to 2 razy dziennie. Ze względu na mój tryb życia i częste wstawanie o 6 rano, ostatnia rzecz o jakiej wtedy myślę to kremowanie nóg przed wyjściem, więc używam go tylko wieczorem, przed snem..Serum daje bardzo dobre efekty i moja skóra jest widocznie bardziej napięta i jędrniejsza niż wcześniej, wydaje mi się, że to za sprawą zawartego w kosmetyku kwasu hialuronowego. Dodatkowo jest stale gładka i miła w dotyku, aż chce się jej ciągle dotykać. :)


Aby bardziej wzmocnić jego działanie aplikuję je na odpowiednio "przygotowane" ciało. Co to oznacza? Że kosmetyk wklepuję tuż po kąpieli, kiedy rozgrzana skóra lepiej chłonie składniki aktywne zawarte w serum. Dodaktowo efekt chłodzący daje przyjemne uczucie chłodu na rozgrzanym ćwiczeniami i kąpielą ciele, który to efekt informuje nas o tym, że kosmetyk zaczyna działać.

Zaopatrzyłam się również w plastikowy masażer. Można go nabyć w Rossmanie za całkiem rozsądną cenę ( chyba 12 zł). Po co mi ten masażer? Ma za zadanie rozbicie komórek tłuszczowych, pobudzenie ich do działania, przez co serum może skuteczniej i szybciej działać. Po aplikacji serum przez ok 5 min masuję nim najpierw jedno udo, a następnie drugie.


Dodatkowo, po każdym zastosowaniu serum owijam swoje uda folią spożywczą lub aluminiową, następnie owijam je bandażem elastycznym i z tak "zabezpieczonymi" udami śpię.

Skąd wpadłam na taki pomysł? Zaczęło się od wizyty u specjalisty. Dermatolog zalecił mi smarowanie mojej przesuszonej skóry łydek oliwką i zawijanie choć na 30 min ową folią, co niby wspomaga nawilżanie.Gdy przekonałam się że to działa,pomyślałam:  Skoro tam wspomaga- dlaczego miałoby nie wspomagać działania serum na udach? Pomysł okazał się świetny, bo to rzeczywiście wspomaga działanie kosmetyku. Gdy rano wstaję i odwijam bandaż, skóra moich ud jest wciąż nawilżona a przy tym przyjemnie gładka, miłą w dotyku- a to na pewno za sprawą serum, bo ćwiczenia tego niestety nie zdziałają.


Odkąd je stosuje cellulit rzeczywiście zmniejszył się, i zmniejszył się również obwód moich ud- na każdym o 1 cm. Pozytywnie zmotywowana takimi efektami oznajmiam, że nie zrezygnuję ze stosowania Serum Eveline, ponieważ owe serum rzeczywiście POMAGA. Kosmetyk ma dla mnie idealną konsystencję, jest łatwy w aplikacji i szybko się wchłania. Jestem w pełni usatysfakcjonowana i szczerze polecam. Widzę w nim same zalety, wad póki co żadnych (może poza tą, że tak szybko się kończy :( ). Właśnie zużywam swoją drugą tubkę.

P.S Kosmetyki Eveline są od 10 kwietnia w promocji w Rossmanie za 10,39 zł, więc jeśli zainteresowały Was moje efekty, produkt możecie nabyć w niższej cenie! Ja już swój kupiłam i następne serum jakiego będę używała to Serum Intensywnie Wyszczuplające+ Ujędrniające Antycellulit , a zaraz po nim Serum Intensywnie Wyszczuplające+Ujędrniające FITNESS, bo jak już pisałam, jest dla zniecierpliwionych szybkimi efektami - czyli wprost stworzone dla mnie! :)



Uwielbiam kosmetyki Eveline! Zobaczcie co jeszcze ciekawego z ich firmy mam i co jeszcze Wam zrecenzuję :)



Mam nadzieję, że mój post okaże się pomocny i jeśli zdecydujecie się na moją "terapię" opiszecie mi w komentarzach Wasze wrażenia i efekty.

Wasza A.



sobota, 5 kwietnia 2014

Spotkanie Vintedzianek III

Zapraszam serdecznie na dzisiejszy post, w którym o tym jak tydzień temu gościłam znowu na spotkaniu Vintedzianek.


 Poprzednie takie spotkanie odbyło się w październiku, o czym pisałam Wam Tu. Tym razem zamiast w rynku, spotkałyśmy się 29 marca w Kawiarni Mleczarnia. Miejsce bardzo klimatyczne, choć panująca wszechobecnie nastrojowa ciemność, rozświetlona jedynie świeczkami, była bardo uciążliwa dla fotografów, by zrobić jakiekolwiek zdjęcia.

Spotkanie zaczęłyśmy od zamówienia dla siebie pyszności. Ja zdecydowałam się na szarlotkę, którą polecam każdemu! Była przepyszna :)

Na spotkaniu obecne były przedstawicielki marki Kallos Cosmetics, które osobiście obdarowały nas profesjonalnymi kosmetykami do pielęgnacji włosów  oraz zarówno przedstawicielka jak i makijażystka marki PAESE Cosmetics. Chętne dziewczyny mogły skorzystać z jej porad dotyczących makijażu, a kilka z nich stało się modelkami, na których Pani prezentowała swoje zdolności i piękno kosmetyków.



Po chwilach skupienia nastał swoisty szum rozmów i emocji, gdy otrzymałyśmy prezenty również od takich firm jak Hurtownia ŚwiecCintamani , Beautik. Na miejscu znalazłyśmy również ulotki informacyjne od firmy Glov dotyczące ich produktu zmywającego makijaż za pomocą wody! Mam nadzieję, że ich produkt zostanie do mnie dosłany i będę mogła Wam o nim dokładniej opowiedzieć.



Z wszystkich produktów jestem bardzo zadowolona i nie mogę się doczekać, aż Wam o nich opowiem.

Szkoda, że spotkania z dziewczynami są tylko raz na pół roku. :)

Wasza A.














Wspaniałe organizatorki spotkania: Marta , Kalina Magda Asia , Judyta i Patrycja. (Asia, Judyta i Patrycja nieobecne na zdjęciu).

Dziękuję dziewczyny za kolejne, świetnie zorganizowane spotkanie! Dobrze, że jesteście :)



Zdjęcia pochodzą od Marty, Asi, Kasi oraz z fanpage'a Kallos Cosmetics na fb.